Jako, że zainteresowanie moją osobą jest znaczne to i pojawiają się różne pytania. Wychodząc na przeciw rodzicom poszukującym niani, postanowiłam w tym miejscu uściślić pewne dane.
A więc:
W roku 1996 ukończyłam LO i od razu musiałam się usamodzielnić. Podjęłam więc pracę w firmie Translift, początkowo jako "Konserwator Powierzchni płaskich" ;) a z czasem awansowałam na stanowisko asystentki Kierownika ds/technicznych. Pracowałam tam do roku 2003. W między czasie, jako że musiałam się sama utrzymać, opłacić rachunki i szykowałam się do ślubu, postanowiłam dorabiać w domach prywatnych - sprzątając, prasując, gotując. I tak się złożyło, że jedna z takich rodzin, u których dbałam o dom stanęła przed faktem czasowej utraty niani do swoich dwóch córek. Zaproponowano mi wówczas dorywczą opiekę nad nimi i tak się to zaczęło...
Od tamtej pory stale miałam jakieś dzieci pod swoją opieką. Po odejściu z Transliftu zaczęłam się głównie zajmować dziećmi. W roku szkolnym 2004/2005 podjęłam się pracy w przedszkolu na ul. Kajakowej w Pyrach. Ponieważ była to praca na 1/2 etatu to z powodzeniem udawało mi się łączyć ją z opieką nad dziećmi.
Później, bardzo ambitnie postanowiłam wrócić na łono pracy biurowej i przez kolejne 2 lata pracowałam w G4S przy obsłudze klienta, który miał podpisana umowę na "kontrolę dostępu". Nie wnikając w szczegóły, na początku dzielnie stawiałam się w pracy każdego dnia, bo przez pierwsze trzy miesiące oddelegowano mnie do obsługi Centrali Banku Millenium. Później już pracowałam głownie zdalnie - z domu. W biurze pojawiałam się dwa razy w tygodniu. Oczywiście łączyłam to z opieką nad dziećmi.
Z początkiem roku 2008 postanowiłam uczynić pracę z dziećmi jako swoje główne i jedyne źródło dochodu.
Z dniem 01.09.2009 stałam się jednoosobową firmą.
W roku 2010 postanowiłam poszerzyć swoją działalność i poczyniłam kroki w kierunku rozwinięcia agencji opiekunek dziecięcych. Niestety poległam :( Przerosła mnie odpowiedzialność za nianie, które polecałam rodzicom - także ja doskonale wiem co to znaczy rekrutacja opiekunki i z jakim się to wiąże stresem. Niestety to, czego doświadczyłam spotykając się z potencjalnymi kandydatkami przerosło moje najśmielsze koszmary :(((( Dzisiaj wiem, że wśród tych tysięcy "niań" jest tylko garstka prawdziwych opiekunek dziecięcych....
Dzisiaj jestem po prostu nianią ( a w zasadzie AŻ nianią ). I tak jest dobrze, to jest moje miejsce w życiu. Nie szukam już atrakcji w biurach, jako bizneswomen i innych. Pracuję z dziećmi, bo one są niezakłamane, prostolinijne, otwarte i dają wiele radości. Nie ma nic szlachetniejszego nad to, kiedy się dziecko uczy żyć....
1 komentarz:
W stu procentach zgadzam się Twoją opinią - ludzie myślą, ze jak się z Tobą spotkają, to wszystko jeszcze da się jakoś "dogadać". No cóż... A znalezienie dobrej niani graniczy z cudem! Życzę powodzenia w poszukiwaniach podopiecznych :)
Prześlij komentarz