Wspominałam już kiedyś, ze Józefosław, miejsce gdzie pracuję, jest nudne. Dzisiaj chciałabym ten wątek rozwinąć...
Jest to część podwarszawskiej miejscowości Piaseczno. A tak na prawdę modne ostatnio miejsce zamieszkania nowobogackich, tuż za granicą miasta stołecznego. Jakieś 5 lat temu rozpoczęła się ekspansja na te tereny. Wcześniej była to wieś, gdzie wrony zawracały, bez komunikacji, przytulona do południowej ściany lasu Kabackiego. Miejsce znane z katastrofy lotniczej.
Dzisiaj jedna z dodatkowych przyczyn zakorkowanej ul. Puławskiej.
I nic dziwnego... bez samochodu ani rusz.
Autobus, owszem, kursuje od 01.09.2009 linia podmiejska co 35 minut :( i tylko "muska" Józefosław od strony południowej. Ja np. muszę przejść 1300m od domu małej Zosi do przystanku, a inni mają gorzej.
Stąd też moje parcie na prawo jazdy.
Sklepy?
Jest kilka małych, wiejskich delikatesów, co to mydło i powidło za bajońskie sumy można nabyć.
Zabudowa?
Raczej niska. Przeważają zamknięte osiedla strzeżone z dwupiętrowymi bloczkami lub zabudową szeregową. Są tez domy jednorodzinne. Wszystko szczelnie zamknięte, hermetyczne, odizolowane. A dookoła pola, łąki, błota... No i las - rezerwat.
Spytacie pewnie co w takim miejscu można robić z dzieckiem? A no właśnie... Nie wiele. Póki co, Zosia jest mała, więc i tak zostają nam spacery w wózku. Jednak jak obserwuję inne nianie i mamy z dziećmi chodzącymi, to ogarnia mnie rozpacz... Nic tylko w samochód i do cywilizacji, na plac zabaw... Powiecie, no przecież do lasu możecie chodzić i tam się dziecko wybiega i na rowerku pojeździ. Racja, ale... Dojście do lasu jest utrudnione. Wzdłuż linii brzegowej są domy prywatne, jeden przy drugim i szczelnie go oddzielają. Jest jedno wejście, przy pomniku ofiar katastrofy - oddalone od nas o 3km.
Tylko proszę nie pomyśleć, że narzekam. Zastanawiam się jedynie, dlaczego ludzie zabudowując taki teren, nie przystosowują go do mieszkańców? Nie przystosowują infrastruktury? Przecież tutaj nic nie ma. Istne zadupie. O przychodni to już nawet pewnie nikt nie marzy, ale żeby placu zabaw nie było? Ławki? Ba! Przyzwoitego chodnika? Normalnych sklepów? Autobus jeden, jedyny, zapchany po brzegi, bo zapotrzebowanie ogromne a tu tylko dwa na godzinę jadą, o ile przyjadą? Mnie się to w głowie nie mieści... Wiecie, że tu nawet lamp przy drodze nie ma?
Ale, ale... są też pozytywy...
Ptaki śpiewają, pieski szczekają, koguty pieją... Człowiek bliżej natury jest... Zielone pola, łąki, las... I ten zapach z kominów... w końcu zaczął się sezon na kominki... i palone drewno... Bajecznie...
A wieczorem ciemno, gwiazdy widać... i cisza... żywego ducha nie ma jak wracam do domu. Czasem przemknie jakieś auto... Kupiłam sobie latarkę, żeby po ciemku, w jakąś dziurę nie wpaść, albo nie stracić zębów, na jakimś korzeniu :))) I wracam. Do domu, do mojego, znajomego zgiełku ulic, szumu, świateł... tutaj jestem u siebie. bezpieczna. W Warszawie.
5 komentarzy:
I tutaj pochwale Żoliborz gdzie pracuje, mnóstwo placów zabaw,można codziennie pójść na inny.
Robisz śliczne zdjęcia :).
Pozdrawiam.
to prawda ze w Józefosławiu nie ma tylu placów zabaw co na Ursynowie czy Żoliborzu - no, ale cos za coś. Zresztą, sporo jednak zalezy od wieku dziecka. Zosia jest jeszcze w takim ze niezlaeznie od lokalizacji, pozostaja jej tylko spacerki w wózku... te wzdół ulicy zdążyły zaowocowac miłoscią Zosi do wszelkiej masci samochodów :) brrrrrrum... :) uwielbia tez wizyty w tych sklepikach dla nowobogackich co to mydło i powido za wizy :) lubi sobie pogaworzyc z paniami ekspedientkami a i kolejkowiczow pozaczepiac :) ... no i jest tu kilka fajnych i zadbanych placykow zabaw (na sasiadujących osiedlach) - takze na wiosne pewnie zagosci tam na dobre :)
a do mnie jest jeden autobus na dzień ...bo ja na wsi mieszkam:)
Witam:-)Pewnie na wiosnę inaczej spojrzysz na świat który Cię tam otacza. Rozumiem że spacerowanie wzdłuż ulic to ani przyjemne ani zdrowe. Tym bardziej jeśli jest tam duży ruch. Jednak oprócz ulic widzę tam też polne, leśne, parkowe... dróżki. ja uwielbiam takie spacerki, dziecko może godzinami oglądać kwiatki, muchy, trawki, nawet te zeschłe, cieszy je różnorodność kształtów, faktury taka której my często nie dostrzegamy. A place zabaw też mogą się w końcu znudzić..towarzystwo można znaleźć także na takich spacerkach. Myślę ze jak będziesz w końcu jeździć swoim autkiem to inaczej spojrzysz na tę ciekawą okolicę. Ale fakt że chodniki mogli zrobić!;-)A dwa autobusy na godzinę to zapewniam Cie wcale nie tak mało;-)Pozdrawiam cieplutko:-*
Nie no, żeby nie było, że narzekam... Ja tylko chciałam nakreślić warunki spacerowo, dojazdowo, okoliczne :)
W końcu jak mnie tata Zosi podwozi do Puławskiej ( lub mama ) to jest superowo! :) No i pięknie, pięknie... egzotycznie... na prawdę! Dla takiego mieszczucha jak ja, to istna odmiana, prawie jak na wsi :) Bogatej wsi... Chociaż niedawno odkryłam takie "ruderki", prawie, że jak wiejskie chaty :)
Prześlij komentarz