Lato się rozgościło na dobre, upał goni upał. W Warszawie ostatnie dni były nie do wytrzymania. Dlatego "moje" maluszki często są poza miastem. Iwo wyjechał nad morze, Michał często jest z mamą u babci, Albert niedługo też wyjeżdża i tylko Jerzyk został, bo póki co ucieka do dziadków tylko na weekendy. Także u mnie jakby luźniej w grafiku. Nie martwi mnie to szczególnie, bo za tropikalną pogodą nie przepadam, także więcej czasu spędzam w domu.
My w tym roku planujemy wyjechać dopiero we Wrześniu.
Ale, ale...
muszę się pochwalić...
dzwonią do mnie często rodzice i pytają o możliwość współpracy stałej, więc kto wie, czy nie przybędzie jakiś nowy podopieczny :) a może w końcu, dla urozmaicenia, będzie to dziewczynka?
No i mimo, że nie na temat ale napiszę Wam, że Broczek wraca do zdrowia! Rusza pięknie uchem, w którym wróciło całkowicie czucie. Już nie ropieje. A najważniejsze jest to, że już regularnie zamyka oko :) jeszcze nim nie mruga ale je zamyka, więc jest szansa na powrót do zdrowia. Chirurg, neurolog weterynarii, który prowadzi leczenie kici od początku, ostatnio był tak zaskoczony, że aż zaniemówił, jak mu z Brokim pokazaliśmy co potrafi. Facet miał łzy w oczach... Powiedział, że nasz kot zdrowieje, chociaż z medycznego punktu widzenia nie ma do tego prawa i chyba się to dzieje siłą woli jego pani...
W każdym razie moje wysiłki, masaże, ćwiczenia, pielęgnacja nie poszły na marne. Nadal się rehabilitujemy i jestem dobrej myśli, tym bardziej, że fizycznie jest już w 90% sprawny jak przed wypadkiem.
I w tym miejscu bardzo dziękuję za wsparcie i za wyrozumiałość wszystkim rodzicom, z którymi współpracuję. Jesteście kochani...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz