poniedziałek, 6 czerwca 2011

Zabiegany Maj

Majówka minęła pod znakiem Roxi, długich spacerów, nauki czystości i treningu zostawania w domu tylko z Broczkiem. Nie powiem żeby było łatwo i poszło jak po maśle... O ile spacery nawet bez smyczy wypadły pomyślnie a nauka zostawania w domu powiedzmy nie najgorzej to sikania tylko na dworze nie można było zaliczyć do sukcesów. Roxi jest bardzo emocjonalną sunią, po przejściach, w trudnym wieku psiej nastolatki, więc o ile nie siusiała nam z "nie wytrzymania" to niestety popuszczała z radości, z ekscytacji. Musieliśmy włączyć do nauki czystości również elementy wyciszenia i nie pobudzania jaj entuzjazmu. No i w końcu udało się! Dzisiaj, na dzień 06.06.2011 mogę powiedzieć, że od dwóch tygodni ani razu nie zdarzyło się jej popuścić ani w mieszkaniu ani na klatce :) Zuch dziewczynka!

No ale Maj to nie tylko Roxi...
To przede wszystkim praca i bieganie po sklepach za meblami i za sprzętem RTV i AGD. Wybraliśmy też fachowca,. który podjął się trudnego wyzwania jakie przed nim roztoczyliśmy. Także remont startuje z końcem Maja a my kupujemy nowe łóżko, nową kabinę natryskową, nowy kran, nowy fotel, nowy TV, lodówkę i zmywarkę. Również będą nowe meble pod wymiar, moje biuro i funkcjonalny schowek.  Ech... kupa roboty, wiec zawijamy rękawy i czas rozpocząć wielką przemianę naszego gniazdka.

I tutaj również rodzinka próbowała wtrącić swoje trzy grosze co zakończyło się ostrą wymianą zdań ( nie awanturą ale taką nie fajną dobitną rozmową ). W efekcie czego dowiedziałam się ciekawej konkluzji pod swoim adresem a mianowicie, że jestem chciwa,pazerna i nastawiona do życia materialistycznie, bo.... UWAGA! kupiłam lodówkę za bajońską sumę 2000zł, potrzebuję zmywarki chociaż można zmywać ręcznie a w ogóle to lepiej by było gdybyśmy trzymali ciuchy na gwoździu a pieniądze wydawali na podróże.... no cóż... każdy ma swoje priorytety w życiu, ja tutaj chciwości nie dostrzegam.... aaa no i na koniec jeszcze usłyszałam, że jestem złą kobietą, bo mam swoje zdanie a powinnam siedzieć cicho, najlepiej tak cicho jak arabskie żony....
jednym słowem potwór nie synowa.... Uff... dobrze, że teść nie miał za dużego wpływu na proces wychowawczy mojego ravka, bo strach pomyśleć co by z Niego wyrosło...

Brak komentarzy: