sobota, 9 maja 2009

Z wizytą u niani

Dzisiaj od rana miałam gości. Moi podopieczni wpadli z wizytą, bo ich mama musiała pozałatwiać kilka spraw a tata wyjechał. Czasem tak robimy, że dzieciaki przyjeżdżają do mnie, tak dla odmiany. To było szalone 5 godzin. Najpierw była obiecana bajka. Później poszliśmy na patio, gdzie jest duuużo miejsca do biegania no i świetny plac zabaw. ( Faktycznie, co jak co, ale patio mamy doskonale zorganizowane. Są dwa duże place zabaw, pełno ławek i pewność, że nigdzie dziecko nie wyjdzie, że w psią kupę nie wdepnie itd. )Oj działo się, działo...

najpierw drabinki i zjeżdżalnia:







Potem bujany koń i tygrys ( chyba? )




I wreszcie przerwa na biszkopty i picie. A co, w końcu u niani bywają tylko czasem ;)




No i nadszedł czas na piaskownicę. To dopiero frajda, tym bardziej, że u niani zabawek pod dostatkiem :)






Wyczerpani wróciliśmy na zupkę. W między czasie chłopaki szaleli:




aż ciężko było zrobić zdjęcie, dlatego takie poruszone. Wszystko się zmieniało jak w kalejdoskopie...





Na koniec oczekiwanie mamy na balkonie:



Uf! Dałam radę. Rav wyniósł się do teściowej, żeby nie przeszkadzać ( chyba, żebyśmy my jemu nie przeszkadzali )... Kot przesiedział na balkonie w swoim domku, szczęśliwy, że ma się gdzie schować przed atakiem małych rączek.
Teraz słodkie lenistwo weekendowe i wolny cały przyszły tydzień :) O tak! Zasłużyłam na odpoczynek...

3 komentarze:

Beata pisze...

cały tydzień bez dzieci? jak ty to wytrzymasz?

Nianią być... pisze...

pewnie nie wytrzymam i skończy się odwiedzinami u małej Zosi celem przyzwyczajania dziecka do nowej osoby w jej otoczeniu. W końcu będę Jej nianią :)

Leonard pisze...

Czesc Agnieszka,

5 godzin ! Niezly dym z dzidziusiami:)

Mysle, ze filmy z Bollywood bede wiecej goscic na ekranach w Europie i Polsce.

Slumdog przetarl szlaki. Klasyczne - taneczne filmy z Indii to chyba tylko w TV, bo w kinach bez promocji nie przyniosa dochodow.