poniedziałek, 30 marca 2009

Codex i Gmo




http://naturalnenielegalne.pl/


Pozostawiam Was z lekturą jak dla mnie szokujących planów. Mam nadzieję, że jednak te pomysły nie przejdą.... :((((



Zrobiłam interaktywny tytuł posta. Otwiera tę stronę, którą podałam wyżej.

niedziela, 29 marca 2009

koniec laby

I weekend minął nie wiadomo kiedy. Zdążyłam tylko wymienić ziemię w kwiatach w domu i na balkonie, oraz pokłócić się z ravkiem :( Kilka dni ciszy i szlaban na gary dobrze mu zrobi. Mężczyzna musi wiedzieć, że kobiety należy szanować i basta! Oooo! Postanowione. Dlatego dzisiaj nie kwapiłam się do garów. Obiadu niet. Zakupów też niet, więc lodówka pustawa. A co! Jak raz sam pomyśli o swoim wyżywieniu to mu korona z głowy nie spadnie... Teraz niby próbuje mnie udobruchać ale nic z tego! Dzisiaj się nie dam złapać na te gierki.
hihihi... nagle się okazuje, że niania też człowiek, ma swoje gorsze chwile i na dodatek potrafi pokazać pazurki....

piątek, 27 marca 2009

Z wiosną nowe plany

Wiosna nie jest moją ulubioną porą roku. Dokucza mi alergia, są wiatry, które psują moje samopoczucie, huśtawka temperatur doprowadza mnie do szału itd... Dodatkowo rokrocznie, akurat wiosną, zauważam wzrost wagi... Do tego dochodzi zmęczenie spowodowane przesileniem i już załamanie gotowe. Nawet nie wspomnę o fryzurze, nowych, siwych włosach i kolejnych zmarszczkach. Jednym słowem horror psychiczny.
Dlatego już od tygodnia jem tekturowe pieczywo ( czytaj chrupki ) blee, odmawiam sobie słodyczy, wychodzę codziennie na pół godzinny, marszowy spacer, na kolację jadam owoce, dbam o regularny makijaż i staram się nie przyglądać zbyt wnikliwie swojemu odbiciu w lustrze. Oczywiście na razie jest za wcześnie na efekty ale jak tylko się pojawią to dam znać :)



Jak co roku zaczynam również cierpieć z powodu braku ogródka i już tworzę plany jak z balkonu zrobić "małpi gaj". Mam też nadzieję, że moje cudne pnącza przeżyły zimę i pięknie porosną już wkrótce. Mam też zamiar postawić jakąś ławeczkę, żeby móc sobie posiedzieć. W tych balkonowych planach, dzielnie wspiera mnie nasz kiciuś, który nie może się już doczekać, kiedy znów stanie jego "podwórkowy" domek. Broczek uwielbia balkon. Latem całymi dniami potrafi tam przesiadywać. Ma swoje miejsce do wyglądania i ów domek, w którym się chowa na drzemkę. Nawet w deszcz przesiaduje w swoim "schronku". Oj ciężko go latem do domu spędzić...
Ech, a za oknem śnieg...

czwartek, 26 marca 2009

środa, 25 marca 2009

hurrraaaa!!!!


Gips zdjęty!!!!!!
Nie było strachu ani płaczu! Zuch chłopczyk! A mama szczęśliwa, bo wreszcie normalnie wykąpie swoje dziecko i nóżka śmierdziuszka w cudowny sposób zamieni się w nóżkę czyściuszkę :)))))))
( Słowniczek podkreślił mi na czerwono, że takiego słowa jak "czyściuszka" nie ma ale chyba przekaz jest zrozumiały? ;) )

wtorek, 24 marca 2009

Jak to zrobić, żeby zarobić?

Cha! Oto jest pytanie!
Zamiłowanie zamiłowaniem a jeść się chce... Czyli jak niania ma zarobić tyle, żeby wszyscy byli zadowoleni? Bo wszem i wobec wiadomo, że każdy ciągnie w swoją stronę. Jedni chcieliby zapłacić jak najmniej a drudzy zarobić jak najwięcej. Nie oszukujmy się, tak jest wszędzie...
Piękne określenie ktoś, kiedyś wymyślił a brzmi ono: "KOMPROMIS"... Jednym słowem niania troszkę popuści a rodzice troszkę podciągną i gotowe! Proste? Proste, tylko często nie wystarczające. Dlaczego? Ano dlatego, że życie pisze inne scenariusze. I tak o ile rodzice chętnie idą na kompromis z własnym dzieckiem, o tyle z nianią już im to tak łatwo nie przychodzi. W tym miejscu nie jeden powiedziałby: " Ja daję tyle a Tobie jak nie odpowiada, to sobie poszukaj pracy u kogoś innego..." Mogę się założyć, że tak pomyśleliście :))) Ale ja nie o tym...
Bardziej interesuje mnie, co może zrobić niania, kiedy jej zarobki są nie wystarczające. Jak zapewne wiecie, zarobki niani kształtują się różnie, często w zależności od miejsca zamieszkania. Ja, jako Warszawianka mogę powiedzieć, że w moim mieście nianie zarabiają całkiem dobrze. Jednak zaczynają się schody, kiedy niania chce być legalna. Wówczas jej wydatki mocno rosną i okazuje się, że jednak zarabia za mało. I co tu zrobić?
Sama stanęłam przed takim dylematem. Ale od czego ma się głowę? Natchnienie przyszło podczas jednego z kursów organizowanych dla niań, w którym uczestniczyłam... Postanowiłam poszukać dodatkowego dochodu. Moje pole do popisu było ograniczone
1) ramami czasowymi
2) finansowo.
Chciałam otworzyć sklep internetowy, ale trzeba mieć kapitał, magazyn... Tak mi się wydawało i w większości wypadków słusznie. Jednak istnieją tzw. sklepy partnerskie i tutaj dostrzegłam szansę dla siebie. Myślałam, czytałam, szperałam i zdecydowałam. Otworzyłam swój e-sklep. Efekt? Zobaczymy. Póki co, uczę się e-marketingu, języka HTML i takich tam różnych, różniastych rzeczy.
Zapytacie w tym miejscu: "A co jak nie wyjdzie?"
No cóż, do odważnych świat należy. Przynajmniej się czegoś nauczę i może kiedyś otworzę jeszcze inny sklep. Jedno jednak jest pewne! Będę spełnioną nianią, bez względu na efekty mojego e-biznesu, bo nigdy sobie nie powiem: "szkoda, że nie spróbowałam..."
Jeśli ktoś z Was zainspirował się moim pomysłem to warto zajrzeć na: http://www.otwieramy.pl/?pid=146850

niedziela, 22 marca 2009

Gdyby kózka nie skakała...

Jeszcze Wam nie mówiłam, ale mój mały podopieczny złamał nogę i od miesiąca jest w gipsie. Możecie sobie wyobrazić 2 latka unieruchomionego... Ale jakoś wspólnymi siłami daliśmy radę ( tzn. rodzice i ja ). W środę wielkie święto rodzinne! Zdejmujemy gips! Radość ogromna! Mam nadzieję, że nóżka szybko przypomni sobie elementarne podstawy chodzenia :)))
Co to się będzie działo! I tylko wizyta w gipsowni rzuca mały cień na ową radość... Może macie jakieś pomysły na ten dziecięcy stres? Co tu zrobić, żeby wspomnienie bólu i szok spowodowany zakładaniem gipsu nie popsuły radości z jego zdejmowania?

A tak poza tym, to nie wiem jak Was, ale mnie już dopada pomału alergia wiosenna. Od wczoraj swędzenie i szczypanie oczu, katarek... Wiosna, wiosna, wiosna ach! to ty...
Na pocieszenie wirtualne, nie uczulające kwiatuszki...

środa, 18 marca 2009

Śladami wiosny...





Skoro wiosna za pasem, to my ( ja i mój młodszy podopieczny) od dzisiaj będziemy szukać jej oznak, w naszej okolicy, podczas wspólnych przedpołudniowych spacerów... Może nawet uda nam się zrobić kilka zdjęć? kto wie...Póki co, wyglądamy słońca z utęsknieniem i uczymy się śpiewać "słoneczko nasze rozchmurz buzię..." tzn. ja śpiewam a Mikołajek podskakuje i wykrzykuje "aaaaaaa" lub "ooooooo"...I tacy rozbawieni na ulicy ,oczywiście wzbudzamy zainteresowanie przechodniów, ale co tam! Raz się żyje!

wtorek, 17 marca 2009

Niania w deszczową pogodę...


Ale dzisiaj pada...
"Woda leci z nieba, ciociu. Ktoś chyba brał prysznic i zapomniał zakręcić kran" - Tak mawiała kiedyś, moja 3 letnia podopieczna, Ala.
Uwielbiała deszcz...
Miała ładne, kolorowe kaloszki, pelerynkę i duuuży jak dla niej, kolorowy parasol. To były nie zapomniane spacery! Woda z kałuż rozchlapywała się w koło, ku Jej ogromnemu zadowoleniu, kiedy lądowała w nich swoimi nóżkami... Wołała: "ciociu, ciociu! zobacz jak fajnie!!!" i nie było rady, skakałyśmy razem... Ludzie mijali nas zdumieni ale z uśmiechem...
Po takim spacerze człowiek inaczej widzi deszcz za oknem. Już nie jawi się jako jesienna szaruga, czy wiosenne roztopy ale przywodzi na pamięć beztroskie chwile, kiedy zapomina się o swoich latach i przemienia w małe dziecko, które drzemie w każdym z nas... trzeba je tylko obudzić...

poniedziałek, 16 marca 2009

Ratujmy maluchy!!!


Czy sześciolatki powinny iść do szkoły?
Czy to nie jest skracanie dzieciom dzieciństwa?
Czy są do tego gotowe pod względem emocjonalnym?

Dużo nad tym myślałam i po przeanalizowaniu własnej wiedzy, obserwacji i spostrzeżeń doszłam do wnosku, że jest to za wcześnie. Dla dziecka rok czasu to baaaardzo wiele...

Dlatego przyłączam się do wszystkich tych, którzy mówią w tej sprawie głośne: nie!

czwartek, 12 marca 2009

Dlaczego zostałam nianią?

To często zadawane pytanie przez innych.
Ludzie zastanawiają się dlaczego ktoś decyduje się na taką pracę, która w Polsce jest w większości wypadków w szarej strefie. Jeśli niania jest studentką albo emerytką, to każdy tłumaczy to sobie potrzebą dorobienia. I w takiej sytuacji jest zabezpieczenie w postaci składek Zus z innego źródła. Ale ja zostałam ZAWODOWĄ nianią, czyli jest to moje główne źródło dochodu, moja praca... Dlaczego?
Z kilku powodów.
Chyba takim najważniejszym powodem była i jest miłość do dzieci. Odkąd pamiętam dzieci mnie fascynowały, ich delikatność, bezbronność i szczerość. Jakoś tak instynktownie wiedziałam jak z nimi rozmawiać, jak ich do siebie przekonać, jak sprawić, żeby mnie polubiły. Moi znajomi zawsze utożsamiają mnie z dziećmi, bo często kręcą się One w pobliżu mnie, ciągle wiszą na mojej szyi, siedzą na moich kolanach...
Drugim powodem była proza życia i potrzeba zarabiania pieniędzy. Wiedziałam, że pracując z dziećmi, będę robiła to co lubię, będę mogła włożyć w swoją pracę serce i zaangażować się na tyle, by móc opiekować się nimi jak tylko potrafię najlepiej.
Kolejnym powodem są moje zainteresowania. Chociaż nie ukończyłam szkoły wyższej to jednak pedagogika pozostała moja ulubioną dziedziną. W pracy z małymi dziećmi mogę rozwijać się w tym kierunku, mogę wykorzystywać swoją wiedzę i obserwować jakie to przynosi rezultaty.
Czy te trzy powody są wystarczające, aby wykonywać zawód, który jest tak bardzo nie doceniany? Według mnie tak...
I na przekór tym wszystkim obiegowym opiniom postanowiłam udowodnić, że niania może:
  • być zadowolona z życia
  • czerpać satysfakcję ze swojej pracy
  • dobrze zarabiać
  • i przede wszystkim może decydować sama o sobie i prowadzić własną inicjatywę gospodarczą, co w efekcie pozwala Jej wyjść z szarej strefy, pracować legalnie, korzystać z opieki medycznej w ramach ubezpieczenia i odkładać na swoją emeryturę.
  • A do tego może być fajną, zadbaną i uśmiechniętą kobietą, znającą swoją wartość, godną szacunku i podziwu.

O tym wszystkim będę pisała...

A teraz zostawiam Was samych, z waszymi myślami i refleksjami... Piszcie proszę komentarze, jeśli tylko uznacie, że warto coś powiedzieć....

Pozdrawiam Was serdecznie!