Pierwszymi moimi podopiecznymi były dwie siostry, Karolina ( miała wtedy 7 lat ) i Zosia ( 3 lata ). Ależ to były chichotki! Szczególnie Zosia. Miała tak zaraźliwy śmiech, że po chwili we trzy leżałyśmy z bolącymi od śmiechu brzuchami. I pamiętam jak często robiły sobie ze mnie żarty, bo były dwujęzyczne i tym drugim językiem był Francuski a ja ni w ząb, więc ubaw miały po pachy. Ale lubiłam się nimi zajmować i wspominam je mile.
Potem zajmowałam się Kariną.
Karina w ogóle była dzieckiem, na którym uczyłam się pielęgnacji. Jako pierwszą ją przewijałam, kąpałam, karmiłam... I okazało się, że jestem w tym dobra, że radzę sobie świetnie.
Karinka rosła na moich oczach i rósł też brzuch jej mamy. Po roku pojawiła się Aleksandra. Byłam już wprawiona w boju, więc obsługa kolejnego niemowlaka to już bułka z masłem...
Dziewczyny poszły do przedszkola i czas było poszukać kolejnego malucha.
I tym razem znów Zosia.
Później przyszła kolej na Alę.
Nad wyraz grzeczna i spokojna dwulatka, mówiąca pełnymi zdaniami, sypiąca wierszykami jak z rękawa. Godzinami mogła nic nie robić, tylko słuchać bajek. Czasem głos odmawiał mi posłuszeństwa. Uwielbiała kałuże i zajadała się makaronem. Dzień bez kluseczek, to dzień stracony. Więc jej posiłki składały się z kombinacji makaronowej. Zupa z kluskami, mięsko z kluskami, kopytka, pyzy, knedle, kluski z serem, z truskawkami, zapiekanka makaronowo serowa itd...
Po Ali przyszedł czas na moje obecne urwiski. Mikołaj ( obecnie lat 2 i pół ) i Kacper ( lat 4 i pół ).
To są moje pierwsze chłopaki, którymi się zajmuję stale. Wcześniej miałam przyjemność, czasem, przypilnować synka jednej czy drugiej koleżanki ale nigdy zawodowo. Myślałam, na początku, że będzie mi ciężko się przestawić z dziewczęcych lalek na samochody. Jednak szybko okazało się to banalne. Dzisiaj widzę, że chłopaki są super! I tylko powera trzeba mieć duuużego, żeby za nimi nadążyć... ale nikt tak nie daje buziaków jak dwuletni facet... Mówię Wam, coś przesłodkiego!
Teraz wielkimi krokami zbliża się czas rozstania, bo Mikołaj idzie od Września do przedszkola. A ja szukam nowego dziecka, któremu będę mogła umilać czas i dbać o niego w czasie, kiedy rodzice będą w pracy.
6 komentarzy:
życzę ci spotkania wesołego i posłusznego maluszka:)
a kiedy własne? uwazaj, bociany nisko latają...
Ciężko o te bociany w Wawie... :) okazuje się, że zrobienie dziecka to nie taka prosta sprawa, jakby się wydawało :)
Duzo tych dziecii,
a mowia, ze w polsce jest przyrost ujemny.
Pozdrawiam z Bangkoku:)
Czesc Agnieszka,
Wesolych Swiat !!!!!
na drugim moim blogu sa tez polskie posty.
Pozdrawiam goraco:)
Tak wiem... poczytałam... ależ to wciąga!
to może w kapuście :)
Prześlij komentarz