A. starszy, co nie znaczy duży. Miał niespełna roczek jak zaczęła się nasza wspólna przygoda. Piękny, słodki, grzeczny. Idealne dziecko. Uwielbiałam go, słodziak na maxa, do schrupania.
Po kilku miesiącach urodził się J. Mały zbój. Od początku pokazał nam kto tak naprawdę rządzi ;) Było czasem ciężko... Ale "kochałam" , nie dało się nie kochać :)
Trochę zbyt brutalnie się rozstaliśmy. Szkoda, że w taki nie do końca smaczny sposób, ale cóż... Nie wszystko zależy ode mnie. Sza... nic więcej wam nie powiem.













Brak komentarzy:
Prześlij komentarz